SPŁYW KAJAKOWY RZEKĄ BRDĄ

wpis w: Aktualności | 0

Jak co roku, grupą młodzieży i dorosłych z naszej parafii udaliśmy się na spływ kajakowy, by właśnie tak spędzić kilka dni na łonie przyrody.               W tym roku wybraliśmy rzekę Brdę w okolicach Bydgoszczy. Skład osobowy był też wzmocniony osobami z Bielska-Białej i Czechowic. W sumie było nas 36 osób. Po dotarciu pociągu do Szczecinka i szybkich zakupach, przed nami była jeszcze godzinna droga autokarem na miejsce startu. Po lekkim opóźnieniu, spowodowanym uszkodzeniem przyczepy transportującej nasze kajaki, udało się wypłynąć. Pierwszy dzień trudny. Dał nam wszystkim w kość, ale udało się pokonać pierwsze 20 km. Trochę osób było pierwszy raz, więc potrzebowali czasu, żeby zgrać się z wiosłowaniem.

Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Eucharystii o 7.30, więc nie było czasu na dolegiwanie. Osoby mające dyżur jeszcze przed Mszą musiały przygotować śniadanie. Potem szybka kawa i wypływamy na kolejne odcinki malowniczej rzeki i jezior. Trzeba było się napracować, by kajak omijał przeszkody: zwalone kłody, gałęzie drzew i wystające kamienie. Ale już po dwóch dniach, żadna przeszkoda nie była nam straszna. Bardzo też     pomagali dorośli z Rzyk, którzy stając na powalonych drzewach, przepychali kajaki i w ten sposób oszczędzaliśmy trochę czasu. Po dopłynięciu na pole szybko rozbijaliśmy namioty i zabieraliśmy się za przygotowanie obiadu lub kolacji. A potem już czas na zabawy i integracje. Zawsze pytacie się, co jemy na takim spływie? Oczywiście doceniamy wtedy nasze mamy i babcie, które gotują dla nas w domach, bo takich posiłków na spływie brakuje. W ruch idą zupki chińskie i dania gotowe (np. Fasolka po Bretońsku), ale też były okazje by zasmakować schabowego, kebaba czy smażonej rybki. Było tez spaghetti i ryż z koktajlem, więc z głodu nie umieramy.

Pogoda nam dopisała. Co chwilę, dzwoniąc do domów, słyszeliśmy że w Rzykach leje i burzowo, a nam świeciło słoneczko i wróciliśmy opaleni.      Tylko 2 razy pokropiło 10 minut ochładzając nas  w upalne dni. Płynąc w kajaku i spędzając czas ze sobą na polu biwakowym mogliśmy doświadczyć, czym jest bycie we wspólnocie. Uczyliśmy się miłości bliźniego, we wzajemnej pomocy i trosce o drugiego. Czasem brakowało chęci, ale po słowach napomnienia księdza kierownika, było mocne postanowienie poprawy. Dni szybko minęły, ale myślę,  że wszyscy są zadowoleni z tego pięknego czasu.